Tylko spokój mógł nas uratować...
u schyłku września, 2020
Jadąc do Ostródy byliśmy pełni nadziei na udaną turystykę. Zachwalano nam to miasto, zachęcano do spacerów po nim, poza tym kusił mnie tamtejszy zamek oraz stara wieża kościelna, z której miał rozpościerać się piękny widok na panoramę miasta i okolic. Co więc mogło pójść nie tak?
Jak rzekłam na samym początku mazurskich opowieści, należało siedzieć w Sowiej Stópce i każdy byłby zadowolony. I może na te konie więcej jeździć.
Ostróda leży nad Jeziorem Drwęckim, a przez miasto przepływa rzeka Drwęca, która wypływa ze stoków Góry Dylewskiej. Rzeka na całej swej długości jest najdłuższym ichtiologicznym rezerwatem przyrody w Polsce.
Jezioro Drwęckie ma powierzchnię 880,8 ha i 22,3 m głębokości. Ma też swoją wyspę: Ostrów. Na północy wypływa z jeziora Kanał Elbląski, informacja ta jest ważka, bo kiedyś w przypływie weny, może nam posłużyć jako szlak z Sowiej Stópki do Ostródy. To tędy kursuje ten słynny prom, który częściowo jedzie po lądzie.
Jezioro prezentowało się fantastycznie. Czyściutkie, bogata roślinność, wesołe ptactwo i widoczne ryby. Pomost zadbany, port żaglowy zachęcający, jeśli ktoś lubi spędzać czas nad wodą i ma wiele pomysłów na rekreację, mógłby czatować tutaj do wieczora i jeszcze kilka dni dłużej.
My natomiast mieliśmy w planach inny rodzaj atrakcji, mianowicie po ostatnim niedosycie średniowiecza pod Grunwaldem, łaknęliśmy spotkać porządny kawał historii w murach zamkowych. Po drodze wena twórcza do fotografowania mnie opuściła. Jakoś... może... poza cmentarzem miejskim z dawnych lat, nie zachwyciło mnie nic bardziej.
Jest taka choroba, taphofilia się nazywa. Te zabytkowe mogiły to było to... Pośród ruin grobów, zwracały na siebie moją uwagę zabytkowe nagrobki pożydowskie oraz okazała neoklasycystyczna brama.
Niespodziewany gość na włościach
Prekursorem osadnictwa w tymże regionie był powstały w okolicy gród. Początek samej Ostródzie dała drewniana strażnica (1270 r.), którą później zamieniono w zamek. Była to ówcześnie ziemia staropruskiego plemienia Pomezanów. Tam też powstała osada, która w XIV wieku otrzymała prawa miejskie. Potem powstał zamek z granitowych głazów i cegły, ale został spalony przez Kiejstuta.
Po bitwie pod Grunwaldem żołnierze polscy dokonali rzezi na krzyżakach uciekających z pola bitwy, następnie rycerz Mikołaj z Durąga zajął miasto i zamek dla króla Władysława Jagiełły i tak krzyżackiego władania dobiegł kres.
Jakież było moje zdziwienie gdy na dziedzińcu ujrzałam... Napoleona.
Zamek ucierpiał w trakcie ostatniej wojny, został doszczętnie spalony przez Armię Czerwoną. To co dziś możemy oglądać to odbudowany (proces ten trwał od 1974 do 1996) budynek, który jest galerią i biblioteką.
Liczyliśmy że zobaczymy mnóstwo eksponatów związanych ze średniowieczem, niestety spotkał nas zawód. Mury są ładne, galeria sztuki nie ma związku z epoką, muzeum ubogie, średniowiecza znów niedosyt.
Czym sypnąć w gablotę jak nie właśnie monetą? Tego znajduje się na pęczki w każdym muzeum, ładnie błyszczą, oko cieszą te stare blaszki i takie samo łatwo jest wykuć, każdy dziś może mieć taką mennicę.
A nieopodal zmiana klimatu, listy napoleońskie. Skądinąd ładne, operuję podobną czcionką, ale na co dzień nie mogę jej używać, bo nikt potem nie może się mnie doczytać.
Groziłoby mi szafiarstwo
Pomieszanie z poplątaniem i skrajne zamotasupłanie. Oglądasz sobie zbroję rycerską, by za moment natrafić na umundurowanie wojsk Napoleona. Na szczęście trochę ciuchów ze średniowiecza też wisiało na manekinach, szkoda, że nie na sprzedaż.
I wtedy uświadomiłam sobie rzecz niesłychaną, że gdybym urodziła się w średniowieczu, zostałabym szafiarką i ekspertem od mody męskiej. Te wszystkie rzeczy tutaj sama chętnie bym nosiła i te torebki... Jak nie lubię torebek, tymi wypchałabym sobie całą szafę. Do każdej innych sztylet oczywiście. I miecz pod kolor butów oczywiście.
Szable zamiast porządnych mieczy
Tak naprawdę szabla przeciwko mieczowi okazuje się bezwzględna i nie ma zmiłuj. Widziałam na własne oczy na zlocie hufców średniowiecznych różnych wieków, jak dwóch wojowników w uczciwym pojedynku (a nawet dwóch) na ubitej ziemi (właściwie to na kostce brukowej), potykało się na miecz półtoraręczny obosieczny i szablę. Walka bywa w takich sytuacjach bardzo nierówna. Szabla jest znacznie szybsza, jeden zamach mieczem to dwa zamachy szablą. Skoczny szermierz pokonał obosieczny miecz w obu starciach praktycznie już na samym początku.
Zawsze byłam zdania, że miecze należy mieć przy sobie dwa. Jeden ciężki, drugi szybki. Ewentualnie porządna maczetka z długą rękojeścią też się nada.
Zabawa wyobraźni
Makiety nieco zrekompensowały uczucie straty czasu, ponieważ relaksuje mnie "powiększanie" miniatur. Spoglądając na te zdjęcia, można ułożyć z nich nawet jakąś konkretną, całkiem dobrą historię. Dynamiczna akcja, rozboje i galopy, trochę trupów i już mamy materiał na jakąś atrakcyjną nowelkę historyczną.
Lubię stare zdjęcia, które pokazują zupełnie inne oblicze miasta. W 1945 roku Ostróda miała duży problem. Wtargnęły tutaj oddziały armii pancernej Frontu Białoruskiego. Zniszczono wtedy 64% zabudowy. Dlatego te zdjęcia są na wagę złota, a przy okazji są naprawdę piękne. Chciałabym zająć się czarno-białą fotografią albo sepią, ale zawsze szkoda mi kolorów. Jednak.
Galeria sztuki
Właściwie nie ma co opisywać.
Dziedziniec
Nawet ładny, intrygująca rzeźba, wejście do biblioteki, ładna architektura i Napoleon, do którego już zaczęłam się przyzwyczajać.
Nawet podobne luźne gacie nosimy.
Wieża kościelna
Kolejną atrakcją miała być wspinaczka na szczyt wieży kościoła ewangelickiego. Wzniesiono go na początku XX wieku w stylu neogotyckim. Masywna wieża zwieńczona jest podwójnym hełmem i wysokim dachem, a wewnątrz znajduje się zabytkowy zegar wahadłowy oraz 3 dzwony (największy 148 cm). W południe wygrywane są na nich pieśni kościelne.
Do tego rzekomo atrakcyjnego punktu widokowego prowadzi 105 stopni. Niestety kościół jest na stałe zamknięty. Wejść na wieżę można tylko jednego dnia o jednej godzinie. Nie trafiliśmy ani w dzień ani w godzinę, więc pocałowaliśmy zgrabną klameczkę i wróciliśmy do samochodu.
Kręciły się po głowie różne dramaturgiczne sceny batalistyczne, ale nie posiadamy na własność żadnych dział armatnich ani nawet zwykłych trebuszy czy balist, więc w wymuszonym pokoju wróciliśmy w sowie krzaki. Jednak ta kolejna nauczka nie przerwała dalszego planowania. Następna, ostatnia wycieczka miała być pewnikiem. Miała...
Dodam jako ciekawostke, ze nazwa Ostróda (jej niemiecki odpowiednik to Osterode) pochodzi od miasta Osterode am Harz, skad pochodzil komtur dzierzgonski Luther von Braunschweig, ktory w roku 1329 nadal Ostródzie prawa miejskie. Nie bylam nigdy w Ostrodzie, za to zwiedzalam Osterode, o czym pisalam na moim starym blogu.
OdpowiedzUsuńO tutaj: https://swiattodzungla.blogspot.com/2018/08/i-male-pocieszenie.html
UsuńObejrzałam sobie i muszę przyznać, że jest o wiele ładniejsze od naszej Ostródy.
UsuńPiękna fotorelacja z Ostródy mimo różnych małych Twoich rozczarowań, jak choćby brak eksponatów ze średniowiecza czy wejścia na wieżę kościelną. Faktem jest, że planując trasę jakiejkolwiek wycieczki i wejścia do określonych obiektów trzeba było sprawdzać wszystko w Internecie- czy otwarte, czy może chwilowo zamknięte albo jakiś remont... Ja przeżyłam tego typu rozczarowania, gdy wyruszyłam na Pałuki śladami tumskich Benedyktynów.
OdpowiedzUsuńWspaniale sfotografowałaś makiety. One są prawdziwymi dziełami sztuki, precyzyjnie wykonanymi. Raz stworzone, w szklanych gablotach można je podziwiać przez dziesiątki lat...Zachwyca mnie też takie dopracowanie detali we wszystkich strojach, zbrojach, dziedzińcach...I nawet człowiek był ubrany w strój z epoki...
Ja raz byłam w Ostródzie, zawieźliśmy córkę i jej koleżankę na koncert reagge. I też sporo zwiedzaliśmy.
Dobrego Nowego Roku, Aniu!
Sprawdzaliśmy dokładnie wszystko przed wyruszeniem, wieża miała być dostępna w każdy dzień tygodnia, pominęli informację o pandemii, że z okazji wirusa teraz wszyscy turyści jednoczą się na jednej wizycie w jedną godzinę. W życiu bym się nie zdecydowała, nawet jakbyśmy akurat trafili. Kiedy zwiedzać zamek, też wiedzieliśmy po sprawdzeniu. Nie wiedziałam, że powinnam pisać w notatce, że sprawdzałam, wydawało mi się to logiczne, teraz każdy sprawdza.
UsuńTak, był człowiek ubrany w strój ale nie z tej epoki.
Przykre, bo już kolejne turystyczne rozczarowanie. Szkoda, bo znam bardzo fajnych ludzi z Ostródy i ogólnie miasto mi się podobało. Zamku wtedy nie widziałam, ale Twoje zdjęcia makiet są piękne, bardzo precyzyjne.
OdpowiedzUsuńMoże to nie był dobry dzień na zwiedzanie?
Zdarzyło mi się kilka razy zmienić niezadowolenie w zachwyt o ponownym odwieszeniu tego samego miejsca.
Teraz jestem tak stęskniona podróży, że z radością bym odwiedziła Ostrode!
Trzeba jednak poczekać, aż wirus zgubi koronę.:))
Zdrowszego roku życzę Tobie i Twoim bliskim.:))
Znam jedną fajną osobę z Ostródy, ale to nic nie zmienia. To ogólnie nie był dobry obiekt na zwiedzanie. Miast zamku, mamy zwyczajny dom kultury. Nie ma tam co oglądać, powrotów nie planuję.
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńW Ostródzie byłem lata temu. Podobała mi się i zrobiła na mnie dość duże wrażenie.
Pozdrawiam noworocznie.
Michał
Spojrzałam na mapę zamków i ze 4 zaliczyliśmy, Bytów jeszcze do poprawy, bo strasznie lało...
OdpowiedzUsuńJest tych zamków tyle, że życia nie starczy, by zwiedzić, tym bardziej, że planować najlepiej z noclegami.
Nie wszystkie mają czym zaimponować, ale może z czasem to się poprawi, wszak sama rekonstrukcja jest pracochłonna i kosztowna.
Gdybyż muzea zrezygnowały z niektórych eksponatów, które w zamkach i pałacach lepiej wyglądają, niż w zimnych muzealnych salach.
Miniatury drobiazgowo odtworzone i fajnie sfotografowałaś.
Dopóki pandemia nie minie, nie ma sensu zwiedzać zamków. Nawet wtedy przed obostrzeniami. Kumulowali wszystkich turystów o jednej porze w małych salkach z zakazem dostępu do reszty twierdzy, tak by nie można było się rozejść i nie stać sobie na plecach (tak np. było we wrześniu w Olsztynie). Nie ma to sensu i powoduje większe zagrożenie. Trzeba przeczekać.
UsuńDzień dobry bardzo w Nowym 2021 Roku!
OdpowiedzUsuńOby nam się darzyło i żyło w zdrowiu, radości i beztrosce😃💖
Tobie i Bliskich z serca ode mnie💝🌼
Zdrówka przede wszystkim i spokoju w sercu, dla Ciebie i domowników. :*
UsuńW Ostródzie nie byłam, ale mam takie skojarzenia z Elblągiem.
OdpowiedzUsuńZ całej wizyty podobał mi się tylko rejs Kanałem Elbląskim.
Pozdrawiam:)*
Na rejs się nie wybrała, bo patrząc na cennik, uznałam, że jeszcze za mało zarabiam.
UsuńOstródy nigdy nie odwiedziłam, ale choćby tylko, dla samej obecności i kilku straych miejsc, warto. Zwłaszcza, gdy się jest gdzieś w pobliżu.
OdpowiedzUsuńZdjęcia obłędne!
P.S. Widzę, że czołówka bloga zmieniła się na bardziej epicką :)
Szczęśliwego Nowego Roku zyczę Ci Ładna Anno :)
Polka
Ogólnie jestem zdania, że zawsze warto gdzieś się wybrać, chociaż miejsca potrafią sromotnie zawodzić i ma się potem uczucie straty czasu, zwłaszcza kiedy jesteś pewna, że alternatywa byłaby lepsza.
UsuńP.S. Teraz czołówka przedstawia miejsce, nieopodal którego mieszkam. ;)
Nie byłam i nie zwiedzałam nigdy Ostródy. Myślę, że powinnam to nadrobić. Z Napoleonem rzeczywiście łączą Cię tylko spodnie. Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńZ Napoleonem łączą mnie spodnie... powinnam pomyśleć nad takim tytułem swojej biografii...
UsuńNa pewno tytuł chwytliwy ;)
UsuńWitaj ♡
OdpowiedzUsuńZawsze warto zwiedzać, wybrać się gdzieś w nowe miejsce. Pomimo rozczarowań każda wycieczka ma swoje plusy :) Zdjęcia wspaniałe, bardzo interesujące i świetnie pokazują obiekty do zwiedzania i oglądania. Ja niestety nigdy tam nie byłam wiec niewiele mogę powiedzieć w tym temacie. Trochę daleko, ale kiedyś, może? Kto wie. Może tam trafię ;)
Wszystkiego dobrego w nowym roku Kochana!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Uważam, że każde wyjście z domu ma swoje plusy, o ile nie ma lepszej alternatywy co do kierunku, w którym się udamy.
UsuńLudzie są mobilni. Jakiej metody podróży by nie wybrać, termin "daleko" już nie istnieje. ;)
Szkoda, że były rozczarowania, może kiedyś uda Wam się wrócić, żeby więcej miejsc było otwartych. Może jak pandemia się skończy to będzie łatwiej dostać się do środka.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, pierwzszy raz czytałam o Ostródzie.
Następny raz prawdopodobnie będzie. Liczę też na przewodnika, który ma dużo serca do tego miasta i przedstawi mi je z zupełnie innej strony.
UsuńZdrowia i spokoju w Nowym Roku życzę.
OdpowiedzUsuńKilka lat życia w kraju ładu i porządku i już wierzysz w to, co napisane, ze skoro sprawdziłaś i było wszystko ok, to w realu też tak będzie;)))
Otóż nie, przynajmniej od kilku lat.
Też mam skłonności do taphofili, ale coraz mniej jest miejsc (starych cmentarzy) gdzie mnie ta choroba dopada;))).
Paski, torebki, sztylety, sakwy, tykwy - też bym takie chętnie nosiła, ale jak spojrzałam niżej na obuwie, to nie, w takich ciżemkach chodzić bym nie chciała;).
Zdrówka życzę przede wszystkim!
UsuńDoświadczenie sprzed tamtych kilku lat w kraju ładu i porządku mówi mi, że u nas bardzo często zapominają aktualizować strony internetowe. Dlatego zawsze sprawdzam kilka. A mimo to... ;)
Cmentarze żydowskie stoją i będą stały. Tam taphofilia aktywuje mi się najmocniej. Oraz na opuszczonych cmentarzach w lasach.
Stawiam ciżemkom jeden warunek – wodoodporność. Dobry szewc z dobrej skóry potrafi wyczarować satysfakcjonujące kapetki. A jeśli nie, zostają na słotę dobre poczciwe glany. :D Nie pogardziłabym natomiast średniowiecznymi sandałami.
Wizualnie zamek prezentuje się całkiem ładnie. Jezioro Drwęckie też cieszy oko. Chętnie pospacetowałabym po Ostródzie 😊!!!
OdpowiedzUsuńGdy nadejdą lepsze czasy, może wybiorę się tam ponownie ale z innym już nastawieniem. Wtedy zależało mi na dawce średniowiecza, poważnie.
UsuńFajne miejsce, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła odwiedzić... póki co to sytuacja związana z wirusem nie pozwala na za wiele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jedynie na pospacerowanie w maseczce. Pożyjemy, zobaczymy.
Usuń