"Pośpiech jest zaprzeczeniem prędkości."– John Flanagan, Bitwa o Skandię
lipiec, 2020
Tę wędrówkę planowaliśmy już od dosyć dawna, dokładnie od dnia, w którym przemierzaliśmy dokładnie to pasmo, ale zrezygnowaliśmy ze wspinaczki na jego szczyt. Najwyższą górą księstwa Liechtenstein jest Grauspitz, który ma 2599 m. My tym razem weszliśmy na taki, który jest 29 m niższy.
Dla niektórych wysokość szczytów i bicie rekordów ma znaczenie, dla mnie najważniejszy jest szlak i mówię to z ręką na sercu – czasami nie chce mi się wchodzić na szczyt i kończę wędrówkę w miejscu, które akurat uważam za wystarczająco epickie. Satysfakcja również gwarantowana.
Widok z Liechtensteinu na dolinę Renu. (Podjazd samochodem) |
"Wiatr rozgonił tutaj szare zasłony mgły. W dolinach od pewnego czasu ludzie nie widzieli słońca, podczas gdy tutaj było naprawdę ciepło i jasno. Każdy człowiek z blizną na sercu, powinien choć raz wyjrzeć ponad ten pas chmur." – tak pisałam w październiku w relacji z poprzedniej wyprawy: link.
Zaparkowaliśmy samochód w popularnej miejscowości Malbun. Góra na którą wówczas nie chciało nam się wejść, jest widoczna na szlaku od samego początku. Przygodę rozpoczęliśmy od stacji kolejki górskiej, która skróciła nam czas wędrowania o około godzinę (to był wjazd w jedną stronę). Znaliśmy to podejście, pora sobie pofolgować, a potem ruszyć jeszcze dalej niż poprzednio.
Na stacji kolejki górskiej stało pudło z takim oto przysmakiem. Można było brać za darmo. |
Pierwszy raz na tym szlaku stanęłam dwa lata temu, był to październik. Rdzawe połacie gór są tym rodzajem krajobrazu, który mnie zniewala. Pozwolę sobie na fotograficzne porównanie. Wtedy szłam urzeczona każdym metrem, tym razem zaś, uznałam że jest mocno zwyczajnie. 😶
Lato klęka przed pięknem jesieni, jak dla mnie nie ma porównania.
Zdjęcie archiwalne, październik 2018 |
Malbun. |
Lubię wszelkie groty, jaskinie, jamy... od razu zauważyłam taką jedną. Zbliżenie poniżej: |
Dwa szczyty, które mieliśmy do pokonania to Augstenberg i docelowy Naakopf, na który poprzednio nie weszliśmy. Widać je przez cały czas wędrówki. Droga jest urozmaicona technicznie, zabezpieczona i szalenie mi się podobała nawet za drugim razem.
![]() |
Zdjęcie archiwalne, październik 2018 |
Augstenberg nazywany jest także Schafälpler. Znajduje się na wysokości 2365 m nad poziomem morza. Stoi we wschodniej części Liechtensteinu w pobliżu granicy z Austrią.
Nie zatrzymywaliśmy się na dłużej.
Widok z Augstenbergu. |
Wypas owiec nikogo nie zaskakuje, na tej wysokości zwierzęta czują się najlepiej. Idealna temperatura na hodowanie idealnej wełny.
Ponadto (jak to w Alpach) otoczyły nas świstaki – panowie tego podwórka.
Na kamieniu siedzi. ;) |
Naafkopf. |
Dalej, nie bardzo przejęta majestatycznymi widokami ogromnych gór, klęknęłam przed najmniejszym pięknem, czyli kwiatkami. Trochę zabawy makrofotografią jest zawsze i wszędzie na miejscu.
Samo podejście końcowe było zaskakująco przyjemne. Z oddali wydawało się – jak ja to mówię – mnóstwo zabawy, a tak naprawdę (poza zabawą) było to szybkie wejście szczyt bez używania rąk.
Dla mnie to trochę jak plac zabaw dla dużych dzieci. Jako dziecko najbardziej lubiłam huśtawki i drabinki, tutaj mam (czasem) substytut drabinek. Zadatki do łażenia po skałkach objawiły mi się w wieku przedszkolnym, kiedy rodzice po raz pierwszy zabrali mnie do Łódzkiego Ogrodu Botanicznego gdzie niektóre ścieżki – zaznaczam, że z perspektywy małego dziecka – imitują podejścia górskie.
![]() |
/powiększ |
![]() |
Początek podejścia. |
Spojrzenie do góry. |
Widok ze szlaku bajeczny. |
W oddali zobaczyliśmy stadko kozic, albo samiczek koziorożca z młodymi, nie jestem do końca pewna. |
Ostatnia prosta. |
Naafkopf, zwany również Schneetälispitz, to góra wspinaczkowa i wędrowna o wysokości 2571 m. Tutaj przyszło nam odpocząć i zjeść śniadanie z widokiem na najwyższy szczyt Liechtensteinu, oraz całą panoramę alpejską 360°.
Zaczęliśmy schodzenie tą samą drogą mając na uwadze pomysł na jeszcze dłuższy przystanek w chacie górskiej. Akurat mieliśmy taką małą okazję do skromnego ucztowania.
Pfälzerhütte znajduje się 1¼ km na północ od Naafkopf.
Wracaliśmy do Malbun inną drogą gdzie znów klęknęłam przed małymi pięknościami.
Zerwa kulista (główkowata). |
Ale to nie koniec przygód w Liechtensteinie.
fantastyczne widoki :))))
OdpowiedzUsuńsiedzę i się gapię :))
co do jesieni, mam takie samo zdanie. jesień w górach jest piękna. lato przy niej może się schować i to bardzo głęboko.
ps. tez lubię takie urozmaicenia. nie samymi górami ;))
Lato potrafi zaleźć za skórę. Znajoma na drugiej wędrówce górskiej dostała zaczątków udaru. Feralnie trafili akurat na falę upałów.
UsuńWspaniała wyprawa, cudne zdjęcia i przekaz. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCudne widoki.
OdpowiedzUsuńJestem tu trzeci raz, ale nadal mi się fotki nie otwierają.
OdpowiedzUsuńTaki mam dziś Internet, na pierwszych zdjęciach widać już piękno tego szlaku, resztę obejrzę juro, mam nadzieję...
Okazało się, że to nie wina internetu,a naszego sprzętu, czas wymienić to i owo.
UsuńPonownie mam wrażenie, że miejscami szlaki są całkiem łagodne, lepiej wytyczone dla przeciętnego turysty.
Można zakochać się i przepaść na dobre...
Szlak można ocenić jako łagodny. Były dwa miejsca, gdzie trzeba było się nagimnastykować. Pierwsze było "ozdobione" łańcuchami, a czasem nawet barierkami, więc każdy dawał sobie świetnie radę. Drugim miejscem była ostatnia prosta na szczyt Naafkopf, trochę wspinaczki, ale nic zatrważająco groźnego. Ja takie momenty lubię. ^_^
UsuńAnia niesamowicie to wszystko opisujesz , nie mówiąc o zdjeciach...fajne są te Twoje skłony nad kwiatkami...ważne tak w życiu właśnie zauważać szczgóły...Miło Cię zobaczyć na zdjeciach, uśmiech szczerość w oczach:):)Powędrowałam sobei z Tobą choć tak bo na żywo nie dałabym rady:):):)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem masz bardzo dobre podejście do takich wędrówek. To prawda,że fajnie wejść na szczyt i mieć jeszcze większą satysfakcję, ale po 1 czasem troszkę niżej jest piękniej, a poza tym nie powinno się tego robić dla wyczynu, tylko poczucia chwili, piękna itp
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsza jest droga, nie cel. To szlak daje mi najwięcej satysfakcji, przemyśleń, wyciszenia. Szczyty są przereklamowane, tam się zbiera mnóstwo ludzi, którzy non stop ze sobą gadają i szeleszczą opakowaniami. 😅😜
UsuńPrzepiękne krajobrazy, jak zwykle. Z przyjemnościową obejrzałam i przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Widoki piękne, ale szczególnie dziekuję Ci Aniu za te nieprzeciętnej urody kwiaty. A już ta zerwa kulista, chyba nie tylko ze względu na kolor, urzekła mnie.
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość, kwiatki są super. 😊
Usuńach Ty to potrafisz przenieść człowieka w inny świat przepiękne zdjęcia dziękuje
OdpowiedzUsuńCzęsto klękam przed pięknem natury. Tak przed tym wielkim jak i tym całkiem niepozornym.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńFajny szlak i jeszcze lepsze widoki.
Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Widoki rzeczywiście piękne, ale, ale… Chyba mnie okłamali w reklamie, bo świstaki są, ale sreberek nie widzę na zdjęciach. No chyba, że to w innych górach zawijają tę czekoladę :D.
OdpowiedzUsuńMilka, mój drogi, jest Bawarska. W Niemczech tych świstaków szukaj. ;)
UsuńCudowne widoki! Uwielbiam góry, ale już dawno nie byłam, może w przyszłym roku się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wczoraj zobaczyłam zdjęcie polskich gór i mi się odechciało cokolwiek planować. Już są kolejki na szlakach, idzie się gęsiego. Masakra jakaś....
UsuńIle tam jest zwierząt. U nas tylko znaki: "Uwaga niedźwiedzie", "Uwaga żbiki", ale żadnego nie widać. Dzieci cieszą się już z samego znaku :)
OdpowiedzUsuńCałe Alpy to królestwo wielu zwierząt i to widać na każdym szlaku. W Polsce jest smutno, pisałam o tym całkiem niedawno. Zwierzęta boją się człowieka, a w Alpach mają go sobie chyba za tło otoczenia. Kultura ludzi jest na wyższym poziomie.
UsuńPrzepięknie!
OdpowiedzUsuńMalownicza kraina, cudne zdjęcia Aniu🧡😀
OdpowiedzUsuń